Historia mojej wagi

niedziela, 12 maja 2013

Od jutra dieta plaż południowych

Postanowiłam od jutra zacząć stosować dietę plaż południa. Jest to bardzo skuteczna dieta, na której kilka lat temu udało mi się zrzucić trochę tłuszczyku.

Jednak powrót do dawnych nawyków, niestety zrobił swoje i nadal borykam się z niechcianymi kilogramami.

Jako, że nie mam czasu jak na razie aby wymyślać skomplikowane i wymyślne potrawy, skorzystam ze znalezionego tutaj jadłospisu. Jadłospis opracowany został na całą fazę pierwszą, trwającą dwa tygodnie.

Zakupy poczynione, za chwilę zabiorę się za pieczenie babeczek.

Poza przejściem na dietę zamierzam także 5 razy w tygodniu ćwiczyć.

Moje poniedziałkowe menu:


Śniadanie
2 babeczki jarzynowe, quiche, Szklanka soku warzywnego, Kawa bezkofeinowa lub herbata bezteinowa (np. Honey Bush czy Rooibos), ewentualnie ze słodzikiem
Quiche: 300 g mrożonego szpinaku włóż na 2,5 minuty do mikrofalówki. 12 foremek do babeczek wysmaruj tłuszczem. Wymieszaj w misce 3 jajka, 3/4 szklanki startego sera żółtego light, 1/4 szklanki pokrojonej w kostkę zielonej papryki, 1/4 szklanki pokrojonej w kostkę cebuli i 3 krople ostrego sosu paprykowego. Rozdziel masę do foremek. Piecz w temp. 180°C ok. 20 minut.
Przekąska
Plaster (ok. 30 g) sera mozzarella light lub camembert light
Obiad
Kawałki piersi kurczaka z grilla (ok. 100 g) z sałatą rzymską (lub inną) polaną 2 łyżkami balsamicznego sosu winegret.
Przekąska
Seler z trójkącikiem serka topionego light, np. Krówka Śmieszka
Kolacja
Łosoś z rusztu (ok. 150 g) z rozmarynem, Szparagi gotowane na parze, Sałatka: z sałaty, ogórka, zielonej papryki i kilku pomidorków koktajlowych, doprawiona odrobiną oliwy i octu, solą i pieprzem. Łosoś: wymieszaj łyżeczkę oliwy, soku z cytryny, posiekanych liści rozmarynu oraz sól, pieprz i posiekany ząbek czosnku. Mieszanką natrzyj łososia, piecz na grillu ok. 6 minut.
Deser
Krem waniliowy :1/3 opakowania (50 g) serka light Rolmlecz wymieszaj z 1/4 łyżeczki olejku waniliowego i odrobiną słodziku do smaku.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Powrót i wyzwanie

Wracam po bardzo długiej nieobecności. Nie bywałam na blogu ponieważ trochę brakowało mi czasu a także byłam zniechęcona moją porażką w odchudzaniu. Jak wiecie chciałam do 1 marca 2013 r. schudnąć 5 kg. Niestety nie udało mi się. Teraz jednak powracam z nową motywacją. Jużf  niedługo, wreszcie zrobi się ciepło a ja nie chcę prezentować mojego sadełka.

Postanowiłam, iż codziennie przez miesiąc będę trenowała. Każdego dnia chcę przejść 6 km. Zainstalowałam sobie na telefonie aplikację endomondo, która bardzo ułatwi mi trening.
Dzięki niej będę miała możliwość sprawdzenia ilości spalonych kalorii, przebytego dystansu czy prędkości marszu.
Jeżeli chodzi o dietę to chcę ograniczyć słodycze, pić herbatki zieloną oraz czerwoną a także sporą ilość wody. Kolację planuję jeść najpóźniej o godzinie 18.00.
Jestem ciekawa efektów. Jeżeli nawet nie schudnę, to na pewno poprawi się moja sprawność fizyczna i będę bardziej dotleniona. Nie ma przecież nic lepszego niż ruch na świeżym powietrzu!

Jakiś czas temu w Lidlu kupiłam sobie buty trekkingowe. Jestem z nich bardzo zadowolona, wreszcie mam porządne buty do chodzenia przy kijkach. Obuwie kosztowało 75 zł.
Buty te posiadają antypoślizgową, amortyzującą podeszwę; odblaskowe elementy; wzmocniony obszar palców i pięty. Dużym plusem jest także to, iż są wodoszczelne.

Oto moje butki:



Czy lubicie herbatę kwitnącą? Ja bardzo lubię ze względu na ciekawy smak oraz na jej efektywność. Będąc wczoraj na zakupach w Biedronce natrafiłam na taką właśnie herbatkę. Od razu kupiłam sobie kilka zielonych kulek na zapas.
Herbaty kwitnące to zwijane kulki składające się z herbacianych liści oraz drobnych, delikatnych kwiatów. Kilka chwil po wrzuceniu do gorącej wody rozpoczyna się prawdziwy spektakl. Liście herbaty, powoli się rozwijają. Początkowa kuleczka zmienia się powoli w otwierający się pączek, na koniec tego widowiska prezentuje nam się piękny, kolorowy kwiat.




 Taką herbacianą kulkę można zaparzać kilka razy.


niedziela, 17 lutego 2013

Podsumowanie tygodnia

Niestety ten tydzień nie należał do najlepszych. Ani razu nie ćwiczyłam. Na początku tygodnia nie miałam czasu, późno wracałam z pracy, w domu czekało na mnie sporo obowiązków. Potem jak się obrobiłam to dotknęła mnie comiesięczna kobieca dolegliwość. Czułam się jak balonik, nawet ruszyć nogą nie miałam ochoty a co tu mówić o wykonaniu treningu. Jeżeli chodzi o dietetyczne posiłki to one tez do najzdrowszych nie należały. Miałam ogromną ochotę na słodycze a głównie na czekoladę, nie zawsze udało mi się pohamować mój apetyt na słodkie. W walentynki zjadłam późno, dość tucząca kolację. Jedyne z czego jestem zadowolona to to, że udało mi się wypić 10 szklanek wody dziennie i jeść zdrowe śniadanko w pracy. Na zabiegi kosmetyczne też nie było ani czasu ani ochoty.

Wczoraj po całym tym, niezbyt dobrym tygodniu z wielkim lękiem stanęłam na wadze. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że nie przytyłam!!! Waga pokazała dokładnie tyle samo co w tydzień wcześniej (77,9 kg).

Dzisiejszy dzień już był o wile lepszy. Rano było zdrowe śniadanko.


Pyszny otrębowy placek z szyneczką i serem oraz warzywami.

Jak co niedzielę wybrałam się także na spacer z kijkami. Przeszłam 8 km. Było super. Uwielbiam ten rodzaj sportu. Marsz działa na mnie niezwykle odprężająco. Mogę wtedy spokojnie rozmyślać, nikt mi wtedy nie przeszkadza. Nie mogę się doczekać dłuższych dni, kiedy to będę mogła na taki spacer wybrać się w dzień powszedni. Nie lubię chodzić po ciemku.

 Obiecuję i Wam i sobie, że ten tydzień będzie zdecydowanie lepszy. Muszę się wziąć ostro za siebie bo do 1 marca zostały już tylko 2 tygodnie, a 3 kg jeszcze trzeba zrzucić!



Batoniki muesli

Jakiś czas temu kupiłam sobie do poczytania czasopismo Vita. 



W tym magazynie poza ciekawymi artykułami o zdrowiu znalazłam bardzo fajny przepis na batoniki muesli.
Wiadomo czasami chce się czegoś słodkiego. Takie batoniki są wspaniałą alternatywą dla tuczących, niezdrowych batonów jakie kupuje się w sklepach. Zamiast kupić słodkość w sklepie, można w krótkim czasie, w bardzo łatwy sposób, przygotować coś fajnego, zdrowego w domu. Robiąc coś samodzielnie wiemy z jakich składników dany produkt się składa.
Te batoniki to samo zdrowie. Ich skład jest w 100% naturalny. Słodkości zawierają płatki owsiane, otręby owsiane, zarodki pszenne, orzechy laskowe, orzechy włoskie, śliwki suszone, płatki migdałów, rodzynki trochę cukru, masła i przepyszny miodek.

Dzięki dużej zawartości otrąb oraz płatków owsianych oraz śliwek batoniki są bogate w błonnik.

Naprawdę warto taki batonik zastąpić tym kupionym w sklepie. 

Jak zwykle trochę zmodyfikowałam gotowy przepis. Dodałam suszone śliwki, zarodki pszenne i trochę płatków kukurydzianych. Zmniejszyłam porcje cukru, przez co batoniki są zdrowsze.

Oto oryginalny przepis z gazety:


 Moje pyszności-słodkości:



 

niedziela, 10 lutego 2013

Niedzielny spacer przy kijkach

Dzisiaj, w ramach odpoczynku od ćwiczeń wykonywanych w domu, wybrałam się na spacer z kijkami. Pogoda w sam raz na taki rodzaj treningu. Maszerowałam 50 minut i myślę, że przeszłam jakieś 5-6 km. Spaliłam ok. 400 kcal. Czuję się po treningu rewelacyjnie. Jestem super dotleniona i odprężona.

Nie ma to jak porządny marsz!

Jeżeli ktoś z Was chce się wybrać na taki spacer a nie zna techniki chodzenia polecam obejrzeć filmiki:



piątek, 8 lutego 2013

Sobota - dzień ważenia

Wyznaczyłam sobie jeden dzień w tygodniu, w którym będę wchodziła na wagę i sprawdzała efekty mojej przemiany. Na ten dzień wyznaczyłam sobie sobotę. Dziś pierwsze co zrobiłam po wstaniu z łóżka to stanęłam na wadze. Waga wskazała 77,9 kg!!! Co jak dla mnie jest wynikiem bardzo, bardzo zadowalającym. Tak sobie założyłam, że chcę chudnąc kilogram na tydzień. Jak na razie cały proces przebiega po mojej myśli. Zostały jeszcze 3 kilogramy do zrzucenia bym mogła osiągnąć mój mały (kolejny już) sukces i trzy tygodnie na to. Mam nadzieję, że mi się uda. 

Zauważyłam także, że dzięki ćwiczeniom i wykonywanym przeze mnie zabiegom kosmetycznym zmienia się także moje ciało. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zauważam wielką poprawę części ciała objętych cellulitem. Pomarańczowa skórka w 80% zniknęła. Skóra już nie jest pofałdowana, jest o wiele bardziej elastyczna i gładka. Poza tym stwierdzam także ubytek centymetrów w obwodach. Widać to ewidentnie po ubraniach jakie zakładam. 

Plan ćwiczeniowo-kosmetyczny na dziś:

  1.  ćwiczenia na ramiona z Mel B,


2. Ćwiczenia na pośladki
 
3. 40 minut na stepperze, 
4. pealing ciała, 
5. maseczka nawilżająca na twarz,  
6. zabieg body wrapping,

Co do ćwiczeń z Mel B to muszę przyznać, że są to moje ulubione ćwiczenia. Najlepsze jakie znalazłam. Pasują mi bardziej niż ćwiczenia Ewki, gdyż są dla mnie łatwiejsze ale także dają nieźle w kość. Podczas każdego treningu czuję pracę mięśni.

Czy taki pączek straszny?

Oj, wczoraj zaszalałam. Cały czas trzymałam się dzielnie ustalonych przeze mnie zasad. Lecz wczoraj w tłusty czwartek, nie wytrzymałam i zrobiłam sobie przerwę od zdrowego jedzonka. No bo jak zrezygnować z pączków skoro wszyscy je wczoraj jedli!!! Dzień rozpoczęłam od zjedzenia pączka z adwokatem. Potem w pracy był także pączek, tym razem z lukrem i w domku jeszcze dwa. Pozwoliłam sobie na wielkie szaleństwo. 
W święto pączka przez cały dzień jadłam tylko pączki i jednego banana. Zapoczkowałam się na maksa. Myślę jednak, że aż tak mocno z kaloriami nie przesadziłam gdyż oprócz 4 pączków i banana nie zjadłam nic więcej. Licząc, że wartość kaloryczna jednego pączka wynosi 350 kcal a ja zjadłam 4 to daje łączną sumę 1400 kcal. Do tego jeden banan o wartości 100 kcal, daje mi wynik 1500 kcal. Taka liczba kalorii w ciągu dnia to nie jest dużo. Fakt, zdrowym dniem dzień wczorajszy nazwać nie mogę.
No, ale to w końcu był tłusty czwartek!!! 


Przyznajcie się ile Wy pączuszków zjadłyście?


Dziś już jak najbardziej zdrowo. Zjadłam prawdziwe śniadanie w pracy, lekki obiad w domku. A za chwilkę spałaszuję pyszny i zdrowy deser -  koktajl truskawkowy z niewielką ilością cukru przygotowany na jogurcie naturalnym. Pyszotka.





Co do mojego ważenia się to robię to tylko w sobotę rano. W zeszłą sobotę waga pokazała 79 kg. Czyli jak najbardziej prawidłowo, tyle chciałam chudnąć na tydzień. Jutro kolejne ważenie, oby było 78 kg.

wtorek, 29 stycznia 2013

Na temat i treściwie

Dzisiaj po 16 tygodniach przerwy wróciłam do pracy. W związku z tym faktem musiałam tak sobie zorganizować dzień aby pogodzić moje założenia z obowiązkami zawodowymi i domowymi.
I o dziwo udało się! Oby każdy dzień był taki jak dzisiejszy.


Dzień rozpoczęłam o 6.00. Przygotowałam sobie na śniadanie pyszną i pożywną owsiankę. Od jakiegoś czasu muszę przyznać, że jestem fanką owsiankowych śniadań i to nie tylko tych tradycyjnych jak płatki owsiane na mleku lecz także owsianki puddingowej czy placuszków owsianych oraz owsianego placka. Wcześniej, na czczo, wypiłam szklankę wody mineralnej z cytryną. Chcę taki napój pić codziennie.

moje śniadanie

Po tak rozpoczętym dniu ruszyłam do pracy.

Na drugie śniadanie miałam przygotowane 4 kanapeczki razowca z chudą wędliną i cienko krojonym serem żółtym. Do tego była surówka.

W pracy udało mi się wypić sporo wody mineralnej.

Mój obiad przedstawiał się następująco:

gotowany kawałek piersi z kurczaka + spora porcja surówki


Jako, że wczoraj nie udało mi się wykonać treningu, postanowiłam że w tym tygodniu, ćwiczyć będę we wtorek, czwartek i sobotę. 

O 18.00 zaczęłam trening. Najpierw ćwiczyłam z Mel B mięśnie nóg, następnie ramiona, na koniec 40 minut spędziłam ćwicząc na stepperze oraz wykonałam 50 przysiadów. Tak swoją drogą zastanawiam się czy dobrze robię te przysiady, podczas ćwiczeń bolą mnie bardzo kolana.
Po treningu zrobiłam sobie cieplutką kąpiel na rozgrzanie mięśni i wykonałam zabieg body wrappingu, jako metody walki z cellulitem.

Moja przekąską po treningu były 2 mandarynki i banan.

Na kolację zjadłam kanapkę razową z serkiem i papryka.

Przygotowałam już sobie jutrzejszy lunch do pracy. Jutro spałaszuję 3 kromki chlebka razowego z serem i wędliną do tego będzie surówka i kawałek żółtej papryki.



Myślę, że dzięki dobremu zaplanowaniu sobie następnego dnia, przygotowaniu wcześniej posiłków, noszeniu do pracy codziennie własnych śniadań nie ulegnę żadnym pokusom i uda mi pozbyć 5 kg do 1 marca.

sobota, 26 stycznia 2013

Wczorajszy dzień oceniam na 5!

Tak, tak. nie często mi się to zdarza, że tak właśnie mogę powiedzieć.


Wczorajszy dzień był super fit!. Udało mi się postępować według wszystkich zasad, o których pisałam tutaj, a jakie dotyczą tego co mam robić codziennie. Udało mi się nawet poćwiczyć, z czego jestem niezmiernie zadowolona! Nie ma to jak czuć wszystkie mięśnie z rana, super sprawa. Wykonałam wczoraj skalpel z Ewką oraz trening z Mel B na ramiona. Dietetycznie też było ok. Na śniadanie był omlet z warzywami, na obiad przepyszny kurczaczek z brokułem, na kolację 2 kanapeczki chrupkie z chudą wędliną. Między posiłkami zjadłam jabłko i gruszkę. Musze się brać jak chcę w dniu 1 marca ważyć 75 kg.

Jako, że jestem uzależniona od ważenia się (robię to praktycznie codziennie), postanowiłam zerwać z tym zgubnym nałogiem.  

Ważyć będę się tylko raz w tygodniu, w sobotę!

piątek, 25 stycznia 2013

Zgubić 5 kg w 5 tygodni

Postanowiłam sobie, że w dniu moich 30 urodzin chcę ważyć 75 kg.
Aktualnie ważę, niestety znowu 80 kg więc muszę się pozbyć 5 kg zbędnego sadełka.

Myślę, że moje założenie jest w 100% wykonalne.
Do 1 marca 2013 r. zostało pięć tygodni czyli wychodzi na to, że aby osiągnąć to co sobie postanowiłam muszę chudnąć kilogram na tydzień. Taki spadek wagi wydaje mi się bardzo racjonalny i zdrowy.
Nie chcę aby kilogramy wróciły.

Jak chcę tego dokonać?

Poprzez przestrzeganie moich żelaznych zasad!

Oto one:
  1. codziennie wypijać 10 szklanek wody mineralnej, 
  2. jeść w ciągu dnia 5 posiłków, co 3 godziny,
  3. śniadanie jeść nie później niż 2 godziny od wstania z łóżka,
  4. kolację zjadać nie więcej niż 2 godziny przed położeniem się,
  5. trzy razy w tygodniu, to jest w poniedziałki, środy i piątki ćwiczyć przez 60 minut,
  6. w ciągu dnia zjadać minimum 3 porcje warzyw lub owoców,
  7. słodycze jeść tylko w weekend,
  8. wypijać maksymalnie 2 filiżanki kawy w ciągu dnia,
  9. herbatę zwykłą zastąpić herbatą czerwoną i zieloną,
  10. codziennie nawilżać ciało,
  11. trzy razy w tygodniu wykonać zabieg body wrappingu.

czwartek, 24 stycznia 2013

Jak wyszczuplić ramiona

Jednym z mankamentów mojego ciała są właśnie ramiona. Strasznie mi się one nie podobają. Są zdecydowanie za duże w porównaniu z pozostałą częścią ciała. Nie, nie to nie mięśnie tylko sam, wstrętny tłuszcz. Wiadomo nie od dziś, że  ramiona to jedno z tych miejsc, gdzie tłuszczyk zbiera się w pierwszej kolejności. Dodatkowo odkryłam, że także tam, po ściśnięciu skóry widać cellulit!!
Czas coś z tym fantem zrobić. Niedługo nadejdzie wiosna, lato, ciepłe dni, będziemy zrzucać grube ciuchy, a ja co? Jak odsłonię moje ramiona?! Przecież nie chcę ich zasłaniać pod warstwą ubrań w czasie upałów! 
Wpisując zapytanie w wyszukiwarce internetowej: jak wyszczuplić ramiona znalazłam parę fajnych zestawów ćwiczeń, może i Wam się przydadzą, bo może tak jak mnie i wam przeszkadza wygląd ramion. 
źródło: http://polki.pl




Na stronie: http://www.tipy.pl/artykul_4075,jak-wyszczuplic-ramiona.html znalazłam takie oto ćwiczenia:
  1. To ćwiczenie wzmocni Twoją klatkę piersiową, tricepsy i przednią część ramion.  Połóż się na brzuchu. Ułóż ciało prosto, ręce oprzyj na dłoniach skierowanych do przodu, tuż przy ramionach, lub lekko od nich odsunięte. Stopy oprzyj na palcach. Unieś ramiona i biodra do góry. Cały czas utrzymuj ciało w poziomie. Po chwili opuść ciało. Wykonaj kilka-kilkanaście powtórzeń, w zależności od tego, jak bardzo wysportowana jesteś. Coś Co to ćwiczenie przypomina? Nasuwa Ci się coś na myśl? Tak! To przecież pompki! Są idealnym ćwiczeniem na ramiona. Wypróbuj, a nie pożałujesz.
  2.  Kolejne ćwiczenie jest idealne, jeśli chodzi o wzmocnienie tyłu ramion i mięśni przy łopatkach. Potrzebujesz hantli, po jednej do każdej dłoni. Wybierz takie, które dasz radę unieść, nie przesadzaj na początek, bo przeciążysz mięśnie. Usiądź na brzegu krzesła, kręgosłup prosto, nogi lekko rozstawione. Zrób skłon, tak jakbyś chciała się położyć na swoich udach. Ręce opuść luźno wzdłuż ciała, tak aby były lekko ugięte w łokciach, wewnętrzne części dłoni skierowane do siebie. Zbliż do siebie łopatki i unieś ręce. Łokcie powinny wychodzić lekko za linię pleców. Opuść ręce powoli do pozycji startowej.
  3.  Doskonałe ćwiczenie na bicepsy, tylną część ramion i górną część pleców. Ustaw krzesło po swojej lewej stronie. W prawą dłoń chwyć hantle. Stań w rozkroku na szerokość bioder, lekko ugnij kolana. Rób skłony do przodu, plecy cały czas proste. Zatrzymaj się, gdy plecy będą równoległe do podłoża. Połóż lewą rękę na krześle, prawa niech wisi wzdłuż ciała. Zbliż łopatki do siebie i wyginając łokieć do góry unoś prawą ręką hantle. Unieś dłoń, aż do pasa. Reszta ciała w tym czasie niech pozostaje nieruchoma. Powoli opuść rękę. Wykonaj kilka-kilkanaście powtórzeń. To samo zrób z drugą ręką.
  4.  Jest to ćwiczenie wzmacniające biceps. Trzymaj hantle po jednej w każdej dłoni. Ręce wzdłuż ciała. Stań w rozkroku na szerokość bioder. Lekko ugnij nogi w kolanach. Zginając ręce w łokciach przyciągaj hantle do klatki piersiowej. Przytrzymaj przez kilka sekund. Powróć do pozycji wyjściowej.
Myślę, że warto wypróbować te ćwiczenia.

źródło: http//polki.pl


Sporo fajnych zestawów ćwiczeń znalazłam także na YouTube:






 Sporo tego w internecie, jest w czym wybierać, każda z nas może znaleźć coś dla niej odpowiedniego.

Będę ćwiczenia sumiennie wykonywała i mam nadzieję, że przyniosą zamierzony efekt, że chociaż trochę obwód moich ramion się zmniejszy.

środa, 23 stycznia 2013

Sukienki z ostatnich łowów lumpeksowych

Ostatnio w osiedlowym lumpeksie upolowałam dwie śliczne, letnie sukienki. Sukienki są wyprodukowane przez firmę Stella - całkowicie mi nie znaną. 
Bardzo szybko ciuszki te wpadły mi w oko, przede wszystkim dlatego iż są bardzo kobiece, materiał jest lekki, zwiewny ( w sam raz na letnie upały ). Wykonane są z  nieniecącego się materiału (duży plus), nadają się na różne okazje. Można je założyć zarówno na spacer, imprezę jak i do pracy.
Myślę, że będę z nich bardzo zadowolona. Całkowity koszt sukienek to 30 zł.

cena 14 zł

cena 16 zł

piątek, 18 stycznia 2013

Nowy PLAN!

Postanowiłam dać sobie kolejną szanse i ponownie ułożyłam sobie plan ćwiczeń. Nie chciałam czekać do poniedziałku, zaczęłam od zaraz, dzień dzisiejszy także został uwzględniony. 
Także zaczynam.

 Trzymajcie kciuki!

 Oby się udało!!!


Piątek:
  • skalpel,
  • 40 minut stepper
Sobota:
  • trening z gwiazdami - trening z Beatą,
  • tańce na balu,
Niedziela:
  • 40 minut stepper
Poniedziałek:
  • skalpel,
  • 40 minut stepper,
Wtorek:
  • trening biegowy (40 min),
Środa:
  • skalpel,
  • 40 minut stepper,
Czwartek:
  • trening biegowy (40 min),
Myślę, że ćwiczenia jakie chcę wykonać w najbliższych dniach, nie okażą się zbyt męczące i dam radę fizycznie. Oby zakwasy się nie pojawiły. Mam nadzieję, że żadne choróbsko już mi w tym nie przeszkodzi.

czwartek, 17 stycznia 2013

Trening zamiast kawy to jest to!

Jaś powędrował z rana do babci, ja w tym czasie ogarnęłam dom, uporałam się z zaległym prasowaniem, przygotowałam obiad.
Gdy wszystkie te prace domowe wykonałam zaczęło mnie okropnie mulić. Coraz bardziej zaczęło dopadać mnie zmęczenie, marzyłam tylko o małej czarnej. Pewnie do kawki coś słodkiego też bym pochłonęła, no bo inaczej to się nie da.
 Zamiast jednak włączyć wodę i zaparzyć kawę, wskoczyłam w mój strój do ćwiczeń, przytargałam stepper do dużego pokoju, włączyłam głośno muzę i zaczęłam ćwiczyć.

Oj, jak dobrze było poczuć pracujące mięśnie! Nie ma to jak wysiłek fizyczny, te endorfiny uwalniane przy każdym ruchu, ten pot będący efektem ciężkiej acz satysfakcjonującej pracy.
Na stepperze spędziłam 45 minut, potem jeszcze wyskakałam pajacyki oraz zrobiłam 50 przysiadów. 

http://sbart.pl/stepper/


Kocham ruch! Przez te dni kiedy nie ćwiczyłam czułam się strasznie, jak dobrze jest wrócić do treningów.

Po treningu wskoczyłam pod prysznic, nasmarowałam się koncentratem cynamonowo-kofeinowym likwidującym cellulit, owinęłam się folią i wyglądając trochę jak mumia położyłam się pod kocyk.
Czułam efekt działania kosmetyku, moje rozgrzane ciało piekło niesamowicie.

I tak zamiast filiżanki kawy oraz czegoś słodkiego do niej (kawa bez słodyczy to nie jest to) spędziłam godzinę na treningu.
Czuję się po nim o wile lepiej niż po tradycyjnej małej czarnej, mam o wiele więcej energii.

Jutro kolejny trening, tym razem będzie skalpel z Ewą Chodakowską.

Dziewczyny, kupiłyście autorską płytę Ewki? Ja jak na razie się zastanawiam nad zakupem.

oklejgo.pl

wtorek, 15 stycznia 2013

Plan tygodniowy to porażka

Niestety, praktycznie w 100% moje zadania na miniony tydzień nie zostały wykonane.


Dlaczego???

 A no dlatego, że nam się zachorowało. To znaczy zarówno mój synek jak i ja rozchorowaliśmy się. Z Jasiem w zeszłym tygodniu, w poniedziałek byłam u lekarza (było trochę ruchu, bo do przychodni mam jakieś 2 km, a szłam pieszo). Potem mnie rozłożyło. Praktycznie z domu nie wychodziłam, miałam gorączkę i paskudny katar, który trzyma mnie do teraz. O bieganiu nie było mowy, w domu z Janem też nie szło ćwiczyć, wiadomo chore dziecko równa się marudne dziecko, Jan mi nie pozwalał ćwiczyć. Wieczorem jak mąż z pracy wracał to już nie miałam siły. Raz chyba tylko na stepperze 50 minut ćwiczyłam ale po wysiłku dostałam wyższej gorączki i dałam sobie spokój.
Z zabiegami kosmetycznymi tez jestem na bakier.

No, ale wreszcie wszystko wraca do normy, zdrowiejemy i będę mogła znowu trenować, co mnie niezmiernie cieszy bo i waga zaczęła iść w górę, zwłaszcza, że synek obchodził 2 urodziny i troszkę pojadłam sobie na imprezie urodzinowej.

Nie ma co już narzekać, trzeba się brać do roboty. 

Od jutra zaczynam znowu trenować. No może na bieganie jeszcze się nie zdecyduję, aby nie nałykać się zimnego powietrza ale w domu ćwiczyć już będę.

niedziela, 6 stycznia 2013

Mój plan tygodniowy

Pisałam wczoraj, że wreszcie wybrałam się na mój pierwszy trening biegowy. Z treningu jestem bardzo zadowolona i na pewno będę go kontynuowała.. Po wykonaniu masażu ciała oraz rozgrzewającej kąpieli nie mam nawet zakwasów.

Postanowiłam ułożyć sobie tygodniowy plan, taki treningowo-kosmetyczny. Myślę, że takie usystematyzowanie moich zaplanowanych działań będzie pomocne w ich realizacji. 

Czy Wy też sobie układacie taki plan?

Mój plan

Poniedziałek:
stepper - 40 minut,
50 przysiadów
zabieg body wrappingu,

Wtorek:
bieg - 40 minut,
50 przysiadów,
oczyszczanie twarzy + maseczka nawilżająca,

Środa:
skalpel,
50 przysiadów,
olejowanie włosów,

Czwartek:
stepper - 40 minut,
50 przysiadów,
zabieg body wrappingu,

Piątek:
bieg - 40 minut,
50 przysiadów
peeling ciała,
maska na włosy,

Sobota:
wolne od wszystkiego, urodziny syna,

Niedziela:
skalpel,
50 przysiadów.

Aktywny weekend

Plan jaki założyłam sobie na wczoraj w 100% wykonany, no muszę się pochwalić, że parę rzeczy wykonałam nawet nadprogramowo.

Jeżeli chodzi o moje menu wczorajsze to udało mi się wytrwać. Myślę, że raz na jakiś czas naprawdę warto przystopować z jedzeniem i zaplanować sobie takie odtruwanie organizmu. Czuję się teraz naprawdę dobrze, jakoś tak lekko (stanie mój trwaj jak najdłużej). Jeżeli chodzi o wagę to w porównaniu z wczorajszym porankiem jestem lżejsza o pół kilograma, no ale nie tylko o utratę ciałka mi w oczyszczaniu chodziło lecz o pozbycie się toksyn, które zaśmiecały mój organizm.

Udało mi się wykonać wszystkie zabiegi upiększające jakie zaplanowałam na wczorajszy dzień. Dodatkowo wykonałam także olejowanie włosów.

Wykonałam 50 przysiadów oraz dwa razy ćwiczyłam po 40 minut na stepperze. Normalnie sukces jak na moje możliwości.

Skuszona pozytywnymi (Waszymi) opiniami o ubraniach sportowych z Lidla udałam się i ja doi tego sklepu i zakupiłam sobie koszulki do ćwiczeń (mogłam wziąć rozmiar mniejsze, "M" są troszkę przy luźne) oraz skarpetki treningowe.

wybrałam z pomarańczem



kupiłam czarny i pomarańczowy top




A dziś? No niedziela też bardzo FIT.

Rano wypiłam szklankę siemienia lnianego, zjadłam kromkę razowca z chudą wędliną i papryką czerwoną. Rodzinnie z mężem i synem byliśmy na spacerze (pada śnieg u nas). A po powrocie ze spaceru przebrałam się w nowe sportowe ciuchacze z Lidla, bluzę, kurtkę i wybrałam się na mój pierwszy trening biegowy!

Niestety, już po kilku minutach treningu odkryłam, że mam nieodpowiednie obuwie do biegania. Przez buty w miejscach gdzie było sporo śniegu musiałam iść, raz biegnąc prawie orła wywinęłam. Tak więc mój pierwszy trening biegowy był raczej marszobiegiem. Tak się przemieszczałam na zmianę raz maszerując raz biegnąc 40 minut, nie wiem ile kilometrów zrobiłam, ile kalorii spaliłam lub czy miałam odpowiednie tępo. Wróciłam do domu nieźle zmęczona. To jednak było bardzo pozytywne zmęczenie, byłam szczęśliwa, że dałam radę wreszcie się zmobilizować i wyjść z domu pobiegać.

Na obiad przygotowałam sobie lekką wersję schabowego z surówką i kaszą gryczaną do popicia oczywiście czerwona herbata.



Wracając do butów biegowych, jakie Wy polecacie, ja się wcale na tym nie znam a planuję zakup takich butów. Poradźcie abym byle czego nie kupiła.

sobota, 5 stycznia 2013

Dzień oczyszczania


Na dzisiaj zaplanowałam dzień oczyszczania organizmu. Jestem dziś sama w domu, nie muszę gotować dla rodzinki obiadu dzięki czemu żadne potrawy nie będą mnie kusiły, mogę skupić się tylko na sobie.
Myślę, że takie oczyszczanie po świątecznym objadaniu się mojemu ciału bardzo się przyda.
W planach mam zarówno oczyszczenie wewnętrzne jak i zewnętrzne.


źródło: http://www.we-dwoje.pl


Moje dzisiejsze menu:

śniadanie: dzień zaczynam od zielonej herbaty i szklanki siemienia lnianego wcześniej zalanego wodą,
II śniadanie: jabłko,

następnie herbata zielona,

obiad: surówka z pomidorka, ogórka, sałaty lodowej, rukoli, papryki czerwonej, z oliwą, popite zieloną herbata,

następnie preparat Plusssz Detox,

podwieczorek: kiwi,

kolacja: 2 jabłka,

przed snem herbata zielona,

w tak zwanym miedzy czasie do picia woda mineralna.


Jeżeli chodzi o ciało to moja łazienka zamieni się w domowe SPA.

źródło: http://kobieta.dziennik.pl


Planuję wykonać rozluźniająca kąpiel, oczyszczający piling, na ciało nałożę maseczkę z błota z Morza Martwego, twarz nawilżę maseczką aloesową.
Zatroszczę się o moje kończyny górne i dolne. Po treningu chcę także wykonać zabieg body wrapping na partie ciała zajęte przez cellulit.

A jakie plany Wy macie plany na dzisiaj?

piątek, 4 stycznia 2013

Podsumowanie roku - mój sukces

Niestety nie udało mi się osiągnąć założonego przez mnie celu jakim było uzyskanie wagi 75 kg w ostatnim dniu 2012 roku. 

Jednak mam co świętować! W Boże Narodzenie 2011 r. ważyłam 90 kg. Szok!!! Wstyd się przyznać to takiej wagi ale tak było. Czułam się fatalnie. Musiałam kupować ubrania w sklepach dla puszystych, nosiłam wówczas rozmiar 44. Bardzo szybko się męczyła. Cierpiałam na bóle kolan. Miałam już siebie naprawdę dosyć!

W noc sylwestrową 2011 r. postanowiłam, iż wreszcie się za siebie wezmę i schudnę.

Odchudzać zaczęłam się jakoś w marcu. Na diecie plaż południowych zrzuciłam 5 kilogramów. Potem zaszłam w ciążę, w której dokuczały mi okropne mdłości i wymioty, kilogramy zaczęły same lecieć w dół. Moja ciąża niestety zakończyła się w 16 tygodniu śmiercią mojej małej córeczki.
W tym czasie ubyło mi kolejnych 5 kilogramów.
Po powrocie do jako takiego zdrowia postanowiłam dalej walczyć z nadwagą. Do końca 2012 roku zrzuciłam kolejne 2 kilogramy.

Od sylwestra 2011 r. jestem lżejsza o 12 kg. Czuję się teraz o wiele lepiej. Z rozmiaru 44 przeszłam na 42, niektóre ubrania w rozmiarze 40 także są na mnie dobre, kolana już mnie nie bolą i mam o wiele lepszą kondycję. 

Moim postanowieniem na 2013 r. jest zrzucenie  kolejnych 15 kg. Myślę, że waga 65 kg przy wzroście 170 cm będzie dla mnie w sam raz.

Dla porównania zdjęcie przed i po.

sylwester 2011 r.

Boże Narodzenie 2012 r.