Historia mojej wagi

niedziela, 6 stycznia 2013

Aktywny weekend

Plan jaki założyłam sobie na wczoraj w 100% wykonany, no muszę się pochwalić, że parę rzeczy wykonałam nawet nadprogramowo.

Jeżeli chodzi o moje menu wczorajsze to udało mi się wytrwać. Myślę, że raz na jakiś czas naprawdę warto przystopować z jedzeniem i zaplanować sobie takie odtruwanie organizmu. Czuję się teraz naprawdę dobrze, jakoś tak lekko (stanie mój trwaj jak najdłużej). Jeżeli chodzi o wagę to w porównaniu z wczorajszym porankiem jestem lżejsza o pół kilograma, no ale nie tylko o utratę ciałka mi w oczyszczaniu chodziło lecz o pozbycie się toksyn, które zaśmiecały mój organizm.

Udało mi się wykonać wszystkie zabiegi upiększające jakie zaplanowałam na wczorajszy dzień. Dodatkowo wykonałam także olejowanie włosów.

Wykonałam 50 przysiadów oraz dwa razy ćwiczyłam po 40 minut na stepperze. Normalnie sukces jak na moje możliwości.

Skuszona pozytywnymi (Waszymi) opiniami o ubraniach sportowych z Lidla udałam się i ja doi tego sklepu i zakupiłam sobie koszulki do ćwiczeń (mogłam wziąć rozmiar mniejsze, "M" są troszkę przy luźne) oraz skarpetki treningowe.

wybrałam z pomarańczem



kupiłam czarny i pomarańczowy top




A dziś? No niedziela też bardzo FIT.

Rano wypiłam szklankę siemienia lnianego, zjadłam kromkę razowca z chudą wędliną i papryką czerwoną. Rodzinnie z mężem i synem byliśmy na spacerze (pada śnieg u nas). A po powrocie ze spaceru przebrałam się w nowe sportowe ciuchacze z Lidla, bluzę, kurtkę i wybrałam się na mój pierwszy trening biegowy!

Niestety, już po kilku minutach treningu odkryłam, że mam nieodpowiednie obuwie do biegania. Przez buty w miejscach gdzie było sporo śniegu musiałam iść, raz biegnąc prawie orła wywinęłam. Tak więc mój pierwszy trening biegowy był raczej marszobiegiem. Tak się przemieszczałam na zmianę raz maszerując raz biegnąc 40 minut, nie wiem ile kilometrów zrobiłam, ile kalorii spaliłam lub czy miałam odpowiednie tępo. Wróciłam do domu nieźle zmęczona. To jednak było bardzo pozytywne zmęczenie, byłam szczęśliwa, że dałam radę wreszcie się zmobilizować i wyjść z domu pobiegać.

Na obiad przygotowałam sobie lekką wersję schabowego z surówką i kaszą gryczaną do popicia oczywiście czerwona herbata.



Wracając do butów biegowych, jakie Wy polecacie, ja się wcale na tym nie znam a planuję zakup takich butów. Poradźcie abym byle czego nie kupiła.

9 komentarzy:

  1. Ja mam właśnie wielki problem z ustaleniem sobie odpowiedniego MENU

    http://www.youtube.com/watch?v=FVzNHbV0ELE

    OdpowiedzUsuń
  2. To fajnie, że aktywnie spędziłaś czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nike lunarglide, często są na nie przeceny, najlepiej szukać w internecie, na allegro. Bardzo solidne buty, wytrzymują wszystko. Nike free run- nieco droższe, ogólnie z górnej półki, ale zapewniają uczucie biegania prawie na boso, bo są leciutkie : ) Ważne jest aby miały dosyć miękką, giętka podeszwę i bardzo dobrą amortyzację. Radzę, abyś się pospieszyła z zakupem, ponieważ zwykłe buty raczej nie posiadają pianki amortyzacyjnej i możesz szybko się nabawić bólów stawów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam Nike Free Run. Poczatkowo bylo mi szkoda pieniedzy, bo sa (jak dla mnie) bardzo drogie, ale od kiedy w nich biegam i cwicze to jestem bardzo zadowolona i nie zaluje wydatku :) Tyle ze to buty, ktore absolutnie nie nadaja sie na snieg.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja uwielbiam wszystkie kolorowe Nike, są przepiękne! :) ale najlepiej przymierzyć samemu i ocenić

    OdpowiedzUsuń
  6. to siemie lniane pijesz jako herbatke czy w jakis inny sposob?
    swietny blog, gratuluje sukcesow:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno czujesz się po takim weekendzie o wiele bardziej wypoczęta, niż gdybyś leżała na kanapie przed telewizorem, czyż nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń